Kolego, robimy zrzutkę na grę – dorzucisz się?

Wiecie kim jest Tim Schafer? Jeśli wiecie, to następnie kilka zdań możecie sobie zrobić wolne ;). Jeśli natomiast zaliczacie się do tej drugiej grupy, to wiedzcie że Tim jest legendą świata miłośników gier, człowiekiem, który stworzył m.in prawdziwą ikonę gatunku gier przygodowych: The Secret of Monkey Island. Tym, za co można pokochać tę i inne produkcje Tima, jest ich ponadczasowość  – także pod względem wizualnym (co jest nie lada sztuką w tej branży), ciekawe postacie i humor, który nie jednego gracza rozłożył na łopatki. Gry Schafera są przy tym wymagające intelektualnie, a to patrząc na lwią cześć współczesnych produkcji jest cecha regresyjna.

Z resztą zobaczcie jakim człowiekiem jest Tim:

 

Najwyraźniej podobnego zdania na temat rynku gier  byli też inwestorzy, którzy stwierdzili iż nie wesprą nowego projektu studia Tima czyli  Double Fine zielonymi banknotami. Przyczyny takiej, a nie innej decyzji były następujące: nowa gra miała być przygodówką, a tła do niej miały być rysowane ręcznie. W skrócie zysk ich zdaniem z takiej produkcji byłby niewielki, a że biznes to biznes, Tim musiał poszukać inwestorów gdzie indziej.

Szef Double Fine, doszedł do wniosku, że poprosi swoich klientów czyli graczy o wsparcie nowego projektu. W tym celu posłużył się portalem KickStarter, który pozwala twórcom gier, muzyki, filmów, wynalazków pozyskiwać fundusze od samych internautów. Ci z kolei za finansowe wsparcie, mogą liczyć na rozmaite nagrody, od twórców oraz bezcenną świadomość dołożenia przysłowiowej cegiełki do czegoś wyjątkowego.

Timowi pierwotnie zależało na zebraniu ok. 400 tys. dolarów w miesiąc, jednak taką sumę miał już po kilku godzinach.  W ciągu doby jego projekt znalazł ponad 50 tys. „inwestorów” z całego świata, którzy zaufali Timowi na tyle, by jego gra otrzymała zastrzyk w postaci  ponad miliona dolarów.

W związku z tym zdarzeniem przypomniało mi się, jak blisko trzy lata temu, w jednym z artykułów,  zastanawiałem się, jaki będzie kolejny etap rozwoju relacji twórca-odbiorca w tej branży. Trochę fantazjując pisałem wówczas, że „o przyszłości gier będą decydować gracze – konsumenci”. Prawdę mówiąc nie sądziłem, że tak szybko gracz stanie się inwestorem, pozostając nadal odbiorcą.

Powstaje zatem pytanie: dlaczego Schafer odniósł taki sukces? Myślę, że przyczyn może być kilka. Jedną z nich jest fakt, iż powstał odpowiedni mechanizm, które umożliwia tego rodzaju „zbiórki” czyli KickStarter. Kolejną, wręcz fundamentalną, jest głód produkcji „z duszą”, które nie służą tylko i wyłącznie dojeniu z nich pieniędzy. Dalej – sentymentalizm do gier lat 90-tych, które często powstawały  w garażowych zaciszach, również tutaj robi swoje. Wreszcie osoba Tima Schafera, to chyba główny magnes, przyciągający inwestorów – graczy. Facet któremu udało się stworzyć tytuły, które głęboko wyryły się w pamięci i sercach (głównie) graczy.

No i co teraz – można zapytać. „Efekt Schafera” jest taki, że w tej chwili ma on na swoją grę nie 400 tys. dolarów, a ponad 3 miliony i jego tropem zaczynają podążać inni twórcy, którzy mają na swoim koncie hity lat 80-tych i 90-tych. Brian Fargo – twórca Wasteland, już zbiera pieniądze na drugą część, gry, którą inspirowali się twórcy równie kultowego Fallouta. Na wsparcie graczy-inwestorów liczy także Kendall Davis – twórca Halo 4. Zapewne niebawem do tej wyliczanki  będzie można dopisać kilka innych nazwisk, bowiem śnieżna kula dopiero się rozpędza.

Czy ten nowy trend jeszcze bardziej się rozszerzy i realnie zmieni branżę, dowiemy się w chwili kiedy Schafer ukończy pierwszą grę, którą współfinansowali gracze. Myślę, że to będzie decydująca chwila i mam nadzieję, że Tom sprosta podwójnej presji, bo wkurzeni gracze to jedno, a wkurzeni gracze-inwestorzy to zupełnie coś innego :).

Niemniej, coś się zmienia i cieszy fakt, że do łask wracają „garażowi twórcy” i ich produkcje.

Szymon Bryła

Facebook
Twitter
LinkedIn

RAPORTY

W naszym raporcie przenalizowaliśmy jaki jest rodzimy obszar IT w sektorze kosmicznym, z dwóch perspektyw – od strony rozwoju biznesu i realizowanych projektów, ale też okiem przedstawicieli działów HR badanych przez nas podmiotów. Po wykonaniu przedmiotowego badania, widzimy już jak niesamowicie fascynującym światem jest sektor kosmicznego IT.

WARTO WIEDZIEĆ

TAGI

Zainteresował Cię ten insight?

Dowiedz się więcej o naszym doświadczeniu i przekonaj się, w jaki sposób odpowiemy na Twoje potrzeby!

Podobne publikacje

Gdy wyszukujemy w sieci frazę „przemysł i komunikacja” wśród wyników najczęściej pojawiają się hasła związane z transmisją danych, wydajną komunikacją sieciową, porozumiewaniem się robotów, Internetem Rzeczy (IoT) czy Przemysłem 4.0. I bardzo słusznie, jednak nie o takiej komunikacji będę dziś pisać. W zamian pokażę na przykładzie czterech różnych obszarów, że przemysł – podobnie jak każda inna branża – potrzebuje przemyślanej strategii komunikacji opartej o działania PR, które są dopasowane do celów biznesowych firmy i różnych grup odbiorców.

Masz świadomość czym i jak ważny dla Twojej firmy lub instytucji jest PR, jesteś po pierwszym kontakcie z przedstawicielami agencji i zaczynasz czuć, że w Twojej głowie rodzą się kolejne pytania. Tak, to właściwy moment, by je zadać. A jeśli masz wątpliwości, czy o czymś istotnym nie zapomniałeś, zapoznaj się z naszą listą.

Influencer marketing – czy warto?

Youtuberzy, instagramerzy, tiktokerzy, przedstawiciele świata sportu, mody i kultury. Celebryci, uczestnicy kolejnych edycji reality show, byłe żony obecnych mężów gwiazd. Mikro- i nano- influencerzy… Wydaje się, że grono osób posiadających predyspozycje i zasięgi, by zostać ambasadorem Twojej marki, jest nieograniczone. Jak wybrać te, z którymi faktycznie warto nawiązać współpracę? Korzystając z własnych doświadczeń podpowiadamy, na co warto zwrócić uwagę dokonując takiego wyboru.