[:pl]„Na świecie pewne są tylko śmierć i podatki” – zwykł mawiać Benjamin Franklin. O ile o podatki martwimy się wszyscy (no może poza mieszkańcami Monaco), to o śmierci staramy się nie pamiętać. W naszej kulturze wciąż pozostaje ona tematem tabu i jest jednym z największych, wciąż niepodważalnych sfer sacrum. Jak więc reklamować usługi i produkty bezpośrednio związane ze śmiercią? I czy istnieje coś takiego, jak marketing pogrzebowy?
Szeroko pojęte usługi pogrzebowe to prężnie rozwijająca się i opłacalna branża, której niestraszny kryzys gospodarczy. Mimo tego coraz więcej firm decyduje się na działania marketingowe, które mają wyróżnić je na tle ogromnej konkurencji. Poniżej trzy przykłady działań, które podjęły firmy z branży funeralnej.
Śmierć w bikini
Trzy lata temu wiele kontrowersji wzbudził kalendarz wydany przez firmę Linder, specjalizującą się w produkcji trumien. Informacja o roznegliżowanych modelkach, prężących się na tle sztandarowego produktu firmy, szybko obiegła media. Mimo wielu słów krytyki, cel został osiągnięty. Jeżeli ktoś miałby dziś wymieniać nazwę producenta trumien, to spośród dwóch tysięcy firm o podobnym profilu, byłby w stanie podać tylko tę jedną – Lindner.
W tym roku firma z Węgrowca po raz trzeci wydała swój kalendarz łączący motyw Erosa i Tanatosa. Jej właściciel, znany z niekonwencjonalnego podejścia do tematu, zaznacza że reklama nie jest kierowana do pogrążonych w żałobie rodzin. Jej odbiorcami są przede wszystkim przedsiębiorstwa związane z branżą. Potencjalnych klientów ma kusić, widniejący na firmowym samochodzie slogan: „Trumna, w której będziesz wyglądał jak żywy”. Patrząc na kartkę z kalendarza, stwierdzam, że faktycznie u niejednego człowieka sierpień może spowodować szybsze bicie serca 🙂
Pamięć nigdy nie wygaśnie
Bezpośrednio do pamięci o zmarłym odnosi się pierwsza w Polsce reklama zniczy. Firma Bolsius Polska przygotowała ogólnopolską kampanię. Działania prowadzone w październiku obejmowały reklamy w prasie, na billboardach i miniboardach, zlokalizowanych bezpośrednio obok cmentarzy oraz w telewizji katolickiej i publicznej.
W spocie reklamowym postawiono na wyważoną stylistykę, prostą historię, spokojną tonację i odpowiedni język. W minimum słów zamknięto maksimum treści. Mimo że temat, tak jak cała branża funeralna, oscyluje wokół ludzkiej tragedii, reklama nie wywołuje negatywnych emocji i smutku. Wręcz przeciwnie – odnosi się do radosnych wspomnień i ciepłych uczuć. Uważam, że reklama w taktowny sposób dotyka trudnego tematu śmierci, reklamuje znicze, ale nie pozostawia wrażenia nachalności i narzucania się produktu.
Czy główny cel kampanii zostanie osiągnięty – czy wpłynie ona znacząco na sprzedaż? Tego dowiemy się pewnie w ciągu najbliższych dni. Jedno jest pewne – podobnie, jak w przypadku Lindnera – pionierska reklama zaowocuje większą znajomością marki i rozpoznawalnością jej produktów.
Ty decydujesz o tym, jak cię zapamiętają…
Na koniec reklama firmy Mementis, zrzeszającej przedsiębiorstwa z ogromnej branży usług pogrzebowych. Firma wprowadziła nową usługę, tzw. plany pogrzebowe i zachęca nas do zaplanowania – uwaga – własnego pogrzebu! Właściciele tłumaczą, że jest to doskonały sposób, by zapewnić spokój żyjącym i oszczędzić rodzinie kłopotów związanych z naszym pochówkiem. To również gwarancja, że ostatnia droga, w którą się wybierzemy, przebiegnie tak, jak byśmy tego oczekiwali.
Do skorzystania z oferty przekonać ma nas kampania billboardowa i internetowa. I tak na mieszkańców m.in. warszawskiego metra spogląda roześmiany, dobrze ubrany mężczyzna w średnim wieku. Towarzyszą mu dwie atrakcyjne panie w czerni, a całe zdjęcie przypomina stylistykę filmowych scen w kasynie. Zanim ktoś zacznie mu zazdrościć, warto zwrócić uwagę na jeden mały szczegół. Otóż główny bohater zamiast przy stole do pokera siedzi w trumnie. Zdjęciu towarzyszy hasło: „Zaplanuj swój pogrzeb. Ty decydujesz o tym, jak Cię zapamiętają”.
Czy reklama będzie wystarczającą zachętą do tego, by odpowiednio wcześnie pomyśleć o własnej śmierci i zaplanować pogrzeb, tak jak planuje się chrzciny, komunie czy śluby? Być może. Przez moment zastanawiałam się nawet nad tym, jaki dowcip zafundować znajomym 🙂
Niestety już filmik zamieszczony w serwisie YouTube zdecydowanie zniechęca mnie do tego przedsięwzięcia. „Żywy trup” uświadamia mi (wbrew intencjom reklamy), że tak naprawdę nie interesuje mnie, kto będzie na moim pogrzebie i co zagości na stole, jako danie główne podczas stypy. Planowanie pogrzebu i dopinanie wszystkiego na ostatni guzik zostawiam wiecznie niezadowolonym z życia i śmierci (sic!) malkontentom.
Wszystkich Świętych to trzecie, po Bożym Narodzeniu i Nowym Roku, najbardziej komercyjne święto w Polsce. I choć przyzwyczailiśmy się już do przepychu panującego na cmentarzach i walki o klienta obok nich, to z pewnością nie jesteśmy jeszcze gotowi na telewizyjne spoty reklamujące usługi zakładów krematoryjnych. Powyższe przykłady świadczą jednak, że marketing funeralny w Polsce zaczyna się powoli rozwijać. Ci, którym przyjdzie zajmować się nim, będą mieli twardy orzech do zgryzienia. Bo jak mówić o czymś, co z jednej strony jest tak oczywiste, a z drugiej wymaga niezwykłego wyczucia i delikatności?
Karolina Potempa[:en]„Na świecie pewne są tylko śmierć i podatki” – zwykł mawiać Benjamin Franklin. O ile o podatki martwimy się wszyscy (no może poza mieszkańcami Monaco), to o śmierci staramy się nie pamiętać. W naszej kulturze wciąż pozostaje ona tematem tabu i jest jednym z największych, wciąż niepodważalnych sfer sacrum. Jak więc reklamować usługi i produkty bezpośrednio związane ze śmiercią?
I czy istnieje coś takiego, jak marketing pogrzebowy?Szeroko pojęte usługi pogrzebowe to prężnie rozwijająca się i opłacalna branża, której niestraszny kryzys gospodarczy. Mimo tego coraz więcej firm decyduje się na działania marketingowe, które mają wyróżnić je na tle ogromnej konkurencji. Poniżej trzy przykłady działań, które podjęły firmy z branży funeralnej.
Śmierć w bikini
Trzy lata temu wiele kontrowersji wzbudził kalendarz wydany przez firmę Linder, specjalizującą się w produkcji trumien. Informacja o roznegliżowanych modelkach, prężących się na tle sztandarowego produktu firmy, szybko obiegła media. Mimo wielu słów krytyki, cel został osiągnięty. Jeżeli ktoś miałby dziś wymieniać nazwę producenta trumien, to spośród dwóch tysięcy firm o podobnym profilu, byłby w stanie podać tylko tę jedną – Lindner.
W tym roku firma z Węgrowca po raz trzeci wydała swój kalendarz łączący motyw Erosa i Tanatosa. Jej właściciel, znany z niekonwencjonalnego podejścia do tematu, zaznacza że reklama nie jest kierowana do pogrążonych w żałobie rodzin. Jej odbiorcami są przede wszystkim przedsiębiorstwa związane z branżą. Potencjalnych klientów ma kusić, widniejący na firmowym samochodzie slogan: „Trumna, w której będziesz wyglądał jak żywy”. Patrząc na kartkę z kalendarza, stwierdzam, że faktycznie u niejednego człowieka sierpień może spowodować szybsze bicie serca 🙂
Pamięć nigdy nie wygaśnie
Bezpośrednio do pamięci o zmarłym odnosi się pierwsza w Polsce reklama zniczy. Firma Bolsius Polska przygotowała ogólnopolską kampanię. Działania prowadzone w październiku obejmowały reklamy w prasie, na billboardach i miniboardach, zlokalizowanych bezpośrednio obok cmentarzy oraz w telewizji katolickiej i publicznej.
W spocie reklamowym postawiono na wyważoną stylistykę, prostą historię, spokojną tonację i odpowiedni język. W minimum słów zamknięto maksimum treści. Mimo że temat, tak jak cała branża funeralna, oscyluje wokół ludzkiej tragedii, reklama nie wywołuje negatywnych emocji i smutku. Wręcz przeciwnie – odnosi się do radosnych wspomnień i ciepłych uczuć. Uważam, że reklama w taktowny sposób dotyka trudnego tematu śmierci, reklamuje znicze, ale nie pozostawia wrażenia nachalności i narzucania się produktu.
Czy główny cel kampanii zostanie osiągnięty – czy wpłynie ona znacząco na sprzedaż? Tego dowiemy się pewnie w ciągu najbliższych dni. Jedno jest pewne – podobnie, jak w przypadku Lindnera – pionierska reklama zaowocuje większą znajomością marki i rozpoznawalnością jej produktów.
Ty decydujesz o tym, jak cię zapamiętają…
Na koniec reklama firmy Mementis, zrzeszającej przedsiębiorstwa z ogromnej branży usług pogrzebowych. Firma wprowadziła nową usługę, tzw. plany pogrzebowe i zachęca nas do zaplanowania – uwaga – własnego pogrzebu! Właściciele tłumaczą, że jest to doskonały sposób, by zapewnić spokój żyjącym i oszczędzić rodzinie kłopotów związanych z naszym pochówkiem. To również gwarancja, że ostatnia droga, w którą się wybierzemy, przebiegnie tak, jak byśmy tego oczekiwali.
Do skorzystania z oferty przekonać ma nas kampania billboardowa i internetowa. I tak na mieszkańców m.in. warszawskiego metra spogląda roześmiany, dobrze ubrany mężczyzna w średnim wieku. Towarzyszą mu dwie atrakcyjne panie w czerni, a całe zdjęcie przypomina stylistykę filmowych scen w kasynie. Zanim ktoś zacznie mu zazdrościć, warto zwrócić uwagę na jeden mały szczegół. Otóż główny bohater zamiast przy stole do pokera siedzi w trumnie. Zdjęciu towarzyszy hasło: „Zaplanuj swój pogrzeb. Ty decydujesz o tym, jak Cię zapamiętają”.
Czy reklama będzie wystarczającą zachętą do tego, by odpowiednio wcześnie pomyśleć o własnej śmierci i zaplanować pogrzeb, tak jak planuje się chrzciny, komunie czy śluby? Być może. Przez moment zastanawiałam się nawet nad tym, jaki dowcip zafundować znajomym 🙂
Niestety już filmik zamieszczony w serwisie YouTube zdecydowanie zniechęca mnie do tego przedsięwzięcia. „Żywy trup” uświadamia mi (wbrew intencjom reklamy), że tak naprawdę nie interesuje mnie, kto będzie na moim pogrzebie i co zagości na stole, jako danie główne podczas stypy. Planowanie pogrzebu i dopinanie wszystkiego na ostatni guzik zostawiam wiecznie niezadowolonym z życia i śmierci (sic!) malkontentom.
Wszystkich Świętych to trzecie, po Bożym Narodzeniu i Nowym Roku, najbardziej komercyjne święto w Polsce. I choć przyzwyczailiśmy się już do przepychu panującego na cmentarzach i walki o klienta obok nich, to z pewnością nie jesteśmy jeszcze gotowi na telewizyjne spoty reklamujące usługi zakładów krematoryjnych. Powyższe przykłady świadczą jednak, że marketing funeralny w Polsce zaczyna się powoli rozwijać. Ci, którym przyjdzie zajmować się nim, będą mieli twardy orzech do zgryzienia. Bo jak mówić o czymś, co z jednej strony jest tak oczywiste, a z drugiej wymaga niezwykłego wyczucia i delikatności?
Karolina Potempa[:]