Wielu osobom początek idei miasta inteligentnego kojarzy się z koncepcją Smart Growth (inteligentny wzrost), zapoczątkowaną w latach 90. XX w. Chodziło w niej o stworzenie nowych zasad rozwoju urbanistycznego, które pozwoliłyby tak planować przestrzeń miast i osiedli, by sprzyjała ona m.in. budowaniu więzi między członkami lokalnej społeczności, podnosiła poczucie bezpieczeństwa mieszkańców, a w konsekwencji przyczyniała się do poprawy jakości życia. Z terminem Smart Growth najczęściej można spotkać się w Stanach Zjednoczonych; Europa, a w szczególności Wielka Brytania zaadaptowały na określenie koncepcji inteligentnego wzrostu takie pojęcia jak Compact City czy Urban Intensification.
Wraz z gwałtownym rozwojem nowych technologii, idea Smart Growth przekształciła się w pojęcie szersze, wykraczające znacznie poza aspekt urbanistyczny. Dziś myśląc o projektowaniu przyjaznych ludziom ośrodków do życia coraz częściej mówi się o Smart Cities, czyli inteligentnych miastach, które – przywołując opis stworzony przez Committee of Digital and Knowledge‐based Cities:
Miasto inteligentne czyli jakie?
W powyższej definicji na plan pierwszy wysuwają się dwa wyznaczniki Smart City: stosowanie technologii ICT (Information and Communication Technologies), które mają ułatwiać zarządzanie miastem oraz wykorzystywanie płynących z tego korzyści do dbania o wzrost gospodarczy i poprawę dobrostanu obywateli. O tym, w jakich obszarach funkcjonowania miasta warto wdrażać nowoczesne rozwiązania IT pisał m.in. Rudolf Giffinger w publikacji „Smart cities ranking: An effective instrument for the positioning of the cities”. Zaproponował on system oceny stopnia rozwoju inteligentnych miast na bazie 74 wskaźników ujętych w sześciu kategoriach:
- Smart Economy – gospodarka oparta na wiedzy, którą cechuje wspieranie innowacyjności, elastyczny rynek pracy, entuzjastyczne podejście do zarządzania zmianą, wzrost produktywności oraz dominacja branży wysokich technologii;
- Smart Mobility – transport zbiorowy stawiający na rozbudowaną sieć komunikacji miejskiej zarządzaną przy użyciu inteligentnych systemów transportowych, promujący środki lokomocji inne niż samochód oraz wspierający rozwój takich usług z wachlarza ekonomii współdzielenia jak Mobility-as-a-Service;
- Smart Governance – inteligentne zarządzanie w oparciu o długofalową strategię i przyjazna oraz transparentna administracja publiczna licząca się ze zdaniem obywateli, skutkujące zwiększonym udziałem mieszkańców w podejmowaniu decyzji na poziomie lokalnym i regionalnym;
- Smart Environment – optymalizacja zużycia energii oraz dbałość o środowisko naturalne, wykorzystywanie źródeł energii odnawialnej, zmniejszanie emisji zanieczyszczeń, dbanie o odpowiedni recykling odpadów;
- Smart Living – wysoki standard infrastruktury publicznej, zwiększanie liczby terenów zielonych w mieście, odczuwalny wzrost poziomu bezpieczeństwa, łatwy dostęp do edukacji oraz dóbr kultury i sztuki;
- Smart People – tolerancyjne społeczeństwo informacyjne, aktywnie partycypujące w procesach podejmowania ważnych decyzji, rozwijające się w duchu life-long learning, czyli koncepcji uczenia się przez całe życie.
Koncepcja Gryffingera to tylko jedna z wielu prób rozłożenia na czynniki pierwsze tego, czym charakteryzują się miasta inteligentne. Zbliżony, choć nieco rozszerzony model prezentuje ranking IESE Cities in Motion Index. W ubiegłorocznej edycji klasyfikacji autorzy poddali badaniu 174 miasta z 80 krajów oceniając je pod kątem stopnia rozwoju w dziesięciu wymiarach: Human Capital, Social Cohesion, The Economy, Public Management, Governance, The Environment, Mobility and Transportation, Urban Planning, International Outreach (rozumiany jako m.in. potencjał turystyczny, a także zdolność miasta do przyciągania zagranicznych inwestorów) oraz Technology. W pierwszej trójce rankingu znalazły się Londyn, Nowy Jork i Amsterdam. Dwa polskie miasta ujęte w badaniu – Warszawa i Wrocław – uplasowały się na miejscach odpowiednio 69 i 95.
Co ważne jednak, aby nosić miano Smart City nie wystarczy, że miasto będzie rozwijać się równomiernie we wszystkich wymienionych wyżej kierunkach; ten rozwój musi jeszcze odbywać się synergicznie, w nieustannym cyklu: korzystanie z nowych technologii – pozyskiwanie i przetwarzanie danych – analiza informacji – wyciąganie wniosków i wdrażanie zmian. A i to wszystko przy założeniu, że cykl ten nie jest odgórnie narzucony, a dzieje się przy aktywnym i dobrowolnym udziale obywateli.
Smart City = Smart Citizen
Apel Franka Kresina “A Manifesto for Smart Citizens” opublikowany na stronie internetowej organizacji Waag Society zaczyna się tymi słowami: My, obywatele wszystkich miast, bierzemy los miejsc, w których mieszkamy w swoje ręce. Chcemy dbać o budynki i parki, sklepy i szkoły, drogi i drzewa. Przede wszystkim zaś zależy nam na jakości życia, jakie wiedziemy w naszych miastach. Tej jakości, która powstaje w wyniku przypadkowych interakcji, nieplanowanych spotkań, spontanicznych porywów namiętności i wspólnej dobrej zabawy. Wiemy, że życie jest zbiorem naczyń połączonych, a to co robimy tu i teraz ma wpływ na to, co dzieje się gdzieś indziej. I chociaż nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich konsekwencji naszych działań, chcemy uczynić ten świat lepszym i bierzemy za to pełną odpowiedzialność.
Kresin, obecnie dziekan wydziału mediów cyfrowych na University of Applied Sciences w Amsterdamie, kreśli w swoim manifeście sylwetkę inteligentnego obywatela.
Współpracując z organami administracji publicznej inteligentni obywatele wspólnie identyfikują swoje aktualne potrzeby oraz decydują o tym, na jakie inwestycje przeznaczyć budżet miejski.
By nie pozostawać jedynie w sferze teoretycznej, warto w tym miejscu przytoczyć kilka inicjatyw przybliżających ideę udziału mieszkańców w zarządzaniu miastem, jak np. aplikacja Street Bump stworzona na zamówienie władz Bostonu. Po zainstalowaniu w telefonie monitoruje ona wibracje wywołane jazdą po mieście, żeby później dzięki funkcji geotargetowania lokalizować potencjalne dziury na drogach. Dane o drganiach są wgrywane do bazy i agregowane, a powstałe w ten sposób wyniki miasto wykorzystuje do planowania modernizacji infrastruktury ulicznej.
Louisville – miasto o jednym z najwyższych w Stanach Zjednoczonych wskaźników występowania astmy – w partnerstwie z prywatną firmą rozdało astmatykom inhalatory. Urządzenia wyposażone w nawigację GPS oraz specjalne czujniki dostarczały informacji o tym, w jakiej części miasta inhalator został użyty i jak często. Dzięki tej współpracy publiczno-prywatno-obywatelskiej stworzona została mapa pokazująca stopień zanieczyszczenia powietrza na całym obszarze hrabstwa Jefferson w stanie Kentucky. W oparciu o te dane miasto zwiększyło liczbę terenów zielonych w miejscach objętych największych ryzykiem smogu, a także wprowadziło drogi objazdowe dla samochodów ciężarowych redukując emisję zanieczyszczeń w dzielnicach wysokiego ryzyka.
Przejawów wpisujących się w ideę Smart Citizenship nie trzeba szukać aż za oceanem, wystarczy spojrzeć na aktywnie rozwijającą się społeczność Koduj dla Polski. Inicjatorzy tego programu piszą o sobie:
Wśród projektów realizowanych w ramach Koduj dla Polski jest np. platforma Wysadzulice.pl pozwalająca wirtualnie zaprojektować najbliższą okolicę (park, ulicę, plac), a następnie podzielić się swoim planem z mieszkańcami i lokalnymi władzami. Innym pomysłem jest Uprzejmie Donoszę, czyli narzędzie ułatwiające zgłaszanie przypadków źle zaparkowanych samochodów. Oba te projekty są obecnie na początkowym etapie rozwoju, ale pokazują coraz większą chęć udziału obywateli w tworzeniu polskich Smart Cities.
Nie od razu Rzym zbudowano
Oczywiście budowa społeczeństwa inteligentnego to długi proces. Sam fakt, że biegle posługuję się nowymi technologiami nie czyni ze mnie jeszcze Smart Citizen. Maurits Kreijveld, holenderski futurolog i ekspert w dziedzinie eksploracji przyszłości, gospodarki platformowej oraz cyfryzacji, wyróżnia trzy fazy zaangażowania obywateli w zarządzanie miastem: Crowdsourcing, Cocreation oraz Self-Organization.
Na etapie Crowdsourcingu, mieszkańcy pełnią funkcję wrażliwych sensorów dostarczających za pośrednictwem nowych technologii kompleksowych danych na temat np. jakości powietrza, ubytków w infrastrukturze drogowej, niewystarczająco dobrze oznakowanych skrzyżowań czy niedziałającego oświetlenia ulicznego. W krótkim czasie i tanim kosztem, lokalne władze otrzymują potężną bazę danych, które mogą wykorzystać zarówno do bieżącego reagowania na problemy, jak i do planowania długofalowej strategii rozwoju na przyszłość. Kiedy port lotniczy Shiphol w Amsterdamie ogłosił plany rozbudowy, okoliczni mieszkańcy zainstalowali na dachach swoich domów czujniki, które przez całą dobę rejestrowały poziom głośności startujących samolotów. Dane pochodzące z setek sensorów pozwoliły stworzyć szczegółową mapę 3D poziomu hałasu, która stała się kartą przetargową obywateli w rozmowach z przedstawicielami miasta na temat rozwoju lotniska.
Przekonanie, że za pośrednictwem dostarczanych danych mieszkańcy mogą mieć realny wpływ na to, jak wygląda okolica, w której mieszkają i pracują pozwala przenieść się na wyższy poziom zaangażowania, zwany Cocreation. W tej fazie obywatele jeszcze aktywniej korzystają z wiary w swoją sprawczość. Powstają platformy, na których można zgłaszać rodziny, którym należy się pomoc społeczna, ale również np. przypadki naruszeń miru społecznego czy chuligańskie wybryki. Katalog możliwości jest obszerny i nie ogranicza się wyłącznie do społeczności lokalnej. Gdy w 2014 roku utracono kontakt z samolotem linii Malaysian Airlines, ponad 8 milionów internautów na całym świecie analizowało zdjęcia satelitarne udostępniane na stronie Tomnod przez firmę DigitalGlobe w poszukiwaniu ewentualnych części wraku.
Ostatnią fazą w rozwoju Smart Citizens jest samoorganizacja, czyli Self-Organization. To ten etap, w którym obywatele mając zapewniony dostęp do danych na temat funkcjonowania miasta w różnych jego obszarach samodzielnie organizują burze mózgów, wymyślają nowe inicjatywy, przeprowadzają je przez proces ewaluacji i decydują, które z nich wdrożą w życie. Przykładem może być Barcelona, w której władze miasta przy pomocy platformy Decidim (We Decide) wspólnie z mieszkańcami tworzą od 2016 roku Miejski Plan Działania. Obecnie w prace nad 14 tysiącami proponowanych projektów zaangażowanych jest ponad 32 tysiące użytkowników, którzy mogą m.in. zgłaszać swoje uwagi, brać udział w dyskusjach i głosować cyfrowo na wybrane inicjatywy. W taki właśnie sposób miasta inteligentne odpowiadają na wyzwania XXI wieku: przy użyciu nowoczesnych technologii, tworząc długofalową strategię zrównoważonego rozwoju, która uwzględnia szczerą intencję współpracy z obywatelami oraz stawia ich potrzeby w centrum zainteresowania.
Bazując na naszym 12-letnim doświadczeniu w prowadzeniu projektów związanych z nowymi technologiami stworzyliśmy cykl spotkań Future Talks, gdzie zapraszamy specjalistów z różnych dziedzin i wspólnie z nimi omawiamy wpływ AI na poszczególne aspekty ludzkiego życia. Podczas ostatniej dyskusji to właśnie Smart City oraz architektura i transport przyszłości były głównymi tematami. Kolejne spotkanie odbędzie się już 24 października podczas Targów Książki w Krakowie, gdzie zastanowimy się nad sztuczną inteligencją w świecie literatury.