PRowiec jak saper myli się tylko raz. Błędne dane w informacji prasowej szeroko opublikowanej w mediach są właściwie niemożliwie do skorygowania. Takie zajście może negatywnie wpłynąć na wizerunek klienta i nadszarpnąć relacje między nim a agencją. Jak w takim razie chronić się przed tego typu wpadkami?
W naszej pracy opieramy się w dużej mierze na materiałach dostarczonych przez klienta i w ścisłej współpracy z ekspertami z jego organizacji. Są jednak sytuacje, np. podczas analitycznego etapu prac nad strategią komunikacji, gdy musimy sami pozyskać informacje. Zazwyczaj korzystamy wtedy z najbardziej dostępnego źródła, czyli internetu. Można w nim znaleźć liczne, ale nie zawsze prawdziwe informacje.
Z pomocą przychodzą nam sposoby i narzędzia służące do weryfikacji wiarygodności znalezionych danych, choć trzeba pamiętać, że nie każda wiarygodna informacja jest prawdziwa. Z definicji informacja wiarygodna to taka, która wzbudza nasze zaufanie i jest przez nas postrzegana jako zgodna z prawdą. Wiarygodność określa się też jako wiarę w słowa nadawcy. W praktyce oznacza to, że nawet nieprawdziwa informacja może zostać przekazana w sposób wiarygodny i przekonać do siebie tysiące odbiorców. Za przykład może posłużyć tzw. żart Sokala. Eksperyment z 1996 roku polegał na publikacji przez Alana Sokala – amerykańskiego fizyka – w recenzowanym piśmie naukowym artykułu, który okazał się być pozbawionym większego sensu zlepkiem naukowych zwrotów. Sokal dokonał tego tylko po to, żeby sprawdzić, czy czasopismo jest w stanie taki tekst przyjąć i nadać mu wartość naukową. Przykład Sokala jest ekstremalny, jednak wyraźnie pokazuje, jak cienka granica dzieli to, co uważamy za prawdziwe od tego, co rzeczywiście takie jest. Nawet podejmując kroki w celu weryfikacji informacji możemy nie otrzymać stuprocentowej gwarancji, że jest ona w pełni zgodna z rzeczywistością. Jednak odpowiednie działania pomogą nam zminimalizować ryzyko popełnienia błędu, w następstwie czyjegoś kłamstwa lub mistyfikacji. Do najbardziej skutecznych możemy zaliczyć:
Sprawdzenie informacji o autorze
Przede wszystkim nie należy polegać na informacjach bez wyraźnego oznaczenia autora. Nawet korzystając ze źródeł profesjonalnych i naukowych warto poświęcić chwilę na weryfikację osoby, która stworzyła daną treść. Czy autorem pracy naukowej, na którą się powołujesz, jest magistrant czy profesor z bogatym dorobkiem w danej dziedzinie? Czy artykuł o pogarszającym się stanie środowiska został napisany przez blogera, który na co dzień zajmuje się grami komputerowymi, czy przez dziennikarza National Geographic? Takie detale mają znaczenie. Oczywiście autorzy biorą odpowiedzialność za publikowane przez siebie treści, jednak w rzeczywistości z ich wiarygodnością (a przede wszystkim jakością) może być różnie. Szukaj takich publikacji, które pochodzą od osób doświadczonych i uznawanych za eksperta w danej dziedzinie – wtedy możesz zakładać, że są wiarygodne.
Sprawdzenie informacji o źródle
Analogicznie do weryfikacji autora zawsze warto sprawdzić, kto dostarcza nam danych treści. Oprócz źródeł naukowych wysoką wiarygodnością cieszą się źródła urzędowe, oficjalne, na przykład bazy GUS-u, czy raporty przygotowane na zlecenie dużych firm o ugruntowanej pozycji. Takie publikacje będą dobrym źródłem „twardych danych”, na przykład statystyk i danych demograficznych. Z przymrużeniem oka należy potraktować portale społecznościowe lub fora internetowe – mogą stanowić dobre źródło inspiracji, jednak znalezione tam informacje trzeba poddać gruntownej weryfikacji.
Przegląd witryny
Sprawdź, jak wygląda strona, na której znajdują się wyszukane przez Ciebie informacje: jej aktualność, tematyka publikowanych treści, informacje o właścicielu czy kompletne dane kontaktowe. Wszystko to pomoże Ci potwierdzić (lub zanegować) wiarygodność informacji.
Porównanie w różnych źródłach
Jeden z najbardziej skutecznych i chyba najpowszechniejszy sposób weryfikacji wiarygodności informacji. Możemy uznać za oczywiste, że jeżeli jakaś informacja pojawia się tylko w jednym źródle, trzeba zastanowić się nad jej wiarygodnością. Jeśli nie chodzi o przełomowe badania naukowe, które dopiero co zostały opublikowane – informacja powinna znaleźć swoje potwierdzenie w kilku różnych źródłach. Redundancja to nieodłączna cecha Internetu, dlatego fakt, że o czymś się nie mówi, powinien wzbudzić wątpliwości.
Trzeba jednak pamiętać, że wielokrotne pojawienie się jakiejś informacji na różnych stronach samo w sobie nie świadczy o jej wiarygodności. Niejednokrotnie zdarza się, że jeden nieprawdziwy fakt powtarzany jest przez wielu nadawców, na przykład blogerów cytujących siebie nawzajem. Dlatego warto brać pod uwagę nie tylko ilość, ale również jakość źródeł podających daną informację.
Narzędzia do weryfikacji fake newsów
Nie bez przyczyny wyrażenie „fake news” zostało uznane przez autorów Collins Dictionary słowem roku 2017. Nieprawdziwych informacji w internecie przybywa i nic nie wskazuje na to, żeby ta sytuacja miała się zmienić na lepsze. Z pomocą internautom przychodzą jednak projekty, takie jak: Crosscheck, Fake News Detector czy FactCheck, które pozwalają na weryfikację (przynajmniej do pewnego stopnia) czy informacja, którą widzimy jest prawdziwa.
Zaufany ekspert
Ideałem byłoby mieć znajomego eksperta w każdej dziedzinie. Dzięki temu moglibyśmy rozwiać wątpliwości przy pomocy jednego telefonu, a wiarygodne dane uzyskać wtedy, gdy tego potrzebujemy. Niestety, chyba nikt z nas nie ma takiego komfortu, jednak na tyle, na ile możemy, warto konsultować znalezione w sieci informacje z autorytetami w danym temacie. Pomocy mogą udzielić pracownicy instytucji rządowych, jednostek naukowych i inni profesjonaliści. O treści „lżejszego kalibru” możemy zapytać w grupach zrzeszających fanów jakiegoś tematu, na przykład na Facebooku, albo znajomych, którzy wiedzą na dany temat więcej niż my.
Zdrowy rozsądek
Jest ostateczną bronią w walce z niewiarygodną informacją. Przyjrzyj się krytycznie znalezionym przez siebie treściom – jeśli nie spełniają twoich prywatnych kryteriów wiarygodności, po co zawracać sobie nimi głowę? Nie oprzesz przecież artykułu o wykres znaleziony na nieznanej Ci stronie albo na danych z raportu pochodzącego sprzed dziesięciu lat. Zawsze lepiej poświęcić jeszcze chwilę na znalezienie lepszego źródła, niż ryzykować wpadkę.
Jak widać istnieją liczne sposoby weryfikacji informacji, którą znajdujemy w Internecie. Warto wyrobić sobie nawyk sprawdzania, czy treść, którą czytamy jest wiarygodna. I wdrażać go w życie nie tylko w pracy, ale także w odniesieniu do stron, które przeglądamy w czasie wolnym. W dobie materiałów dziennikarskich tworzonych pod presją czasu, botów piszących całe artykuły, czy oprogramowania „deep fake” potrafiącego wstawić każdą twarz do każdego nagrania, wiarygodność odbieranych informacji nabiera jeszcze większego znaczenia.