Pinterest zdobywa szturmem serca (i nie tylko) internautów. Liczba użytkowników i odwiedzin rośnie z dnia na dzień (2 mln odwiedzin w styczniu vs 4 mln w czerwcu). Początkowo sama zastanawiałam się – w czym tkwi fenomen tego serwisu. Do pewnego dnia, gdy zaczęłam robić porządki na własnym dysku…
Przed ślubem gromadziłam zdjęcia sukien ślubnych, bukietów, dekoracji. Później – wyposażenia mieszkania, farb, pomysłów. Dziś mam całkiem sporo zdjęć okładek książek, które chcę przeczytać, pięknych butów (marzenia ;)), torebek i bielizny. A, i jeszcze garść ciekawych tutoriali do… całej masy różności (od tworzenia efektu szkła w Photoshopie, aż do smoky-eye). Niemal automatycznie pomyślałam, że fajnie byłoby mieć to jakoś sensownie rozłożone, może opisane, widoczne na pierwszy rzut oka. A do tego zdjęcia dekorowania stołu przydałyby się teraz mojej kuzynce, która robi za chwilę chrzciny – tyle, że nie prześlę jej mailem 118 zdjęć!
I to właśnie jest fenomen Pinteresta – pozwala porządkować nasze znaleziska i własne zdjęcia, łatwo przeglądać, a także bezproblemowo się nimi dzielić. Rozumiem też czemu 82% użytkowników stanowią kobiety (chyba mamy większą potrzebę gromadzenia, ale też częściej szukamy inspiracji), a także czemu ten właśnie serwis wysuwa się na prowadzenie w zakresie decyzji zakupowych. Na Facebooku są tony zdjęć, ale często znalezienie czegoś konkretnego zabiera masę czasu. Poza tym wiele osób wrzuca zdjęcia bez podania źródła (tworząc galerię), albo wkłada linki – ale w postach, co sprawia, że odnalezienie konkretnego modelu trwa godzinami. Pinterest, podczas przypinania, automatycznie wiąże zdjęcie z linkiem, dzięki czemu widząc idealną torbę dla mojej siostry, zostałam niemal automatycznie przekierowana na stronę sklepu, do konkretnego produktu – szybko, łatwo, sprzedażowo.
Niezależnie jednak od kwestii sprzedażowych – Pinterest to przede wszystkim kopalnia inspiracji, miejsce, które wciąga i… z którym trudno się rozstać. Na swoim prywatnym kanale gromadzę m.in. zdjęcia pięknych miejsc, w które kiedyś chcę trafić, stylizacje i stroje, inforgrafiki o social mediach i PR… A to dopiero początek – podejrzewam, że pod koniec roku będę mieć koło 40-50 tablic na różne okazje – od prezentów, przez książki, kwiaty, turystykę, stroje, makijaży, dekoracji potraw, aż do projektów domów, wnętrz aż do wspomnianych tutoriali 🙂
Anna Watza
*Neologizm zamierzony – pomysł naszego Szefa, Łukasza Wilczyńskiego 🙂
PS 2 Zapraszam też na nasze firmowe tablice – http://pinterest.com/planetprpl/, zapinteresujcie się z nami 🙂