[:pl]Całość dyskusji warto prześledzić nie ze względu na jej merytorykę (bo tej właściwe nie ma), ale ze względu na to, by zobaczyć rosnące emocje (z tego względu należy się najpierw przeklikać przez 20 stron archiwum na kokpicie użytkownika ^zus – czytanie od końca nie pokaże wielu zależności). Nierzadko zdarzało mi się już obserwować rosnącą temperaturę w dyskusjach na forach, ale wówczas najczęściej naprzeciw siebie stoją użytkownicy A i B – reprezentujący tylko siebie, nieraz anonimowi. I pracujący tylko na swoją markę, a nie pracodawcy, czy klienta…
Nie wiem od czego zaczęła się dyskusja, bo wypowiedź rzecznika ZUS, która ją pozornie zaczyna, do czegoś się odnosi (podejrzewam jakiś prywatny blip), niemniej nie ma to większego znaczenia. Natomiast ma znaczenie ton niektórych odpowiedzi, które natychmiast były punktowane nie tylko przez rozmówców, ale także przez licznych obserwatorów wymiany zdań (i puszczane dalej w świat z odpowiednim komentarzem). Z przykrością stwierdzam, że choć niektórzy rozmówcy prowokowali do określonych reakcji, to sformułowania typu „Widzę, że lubi się pan zadowalać plotkami, zamiast spróbować zdobyć rzetelną wiedzę na temat systemu ubezpieczeniowego„, czy też „System jest znacznie bardziej skomplikowany, niż jest to w stanie pojąć większość tzw. internetowych publicystów” były po prostu zaproszeniem do mini-socialkryzysu. Nieważne, co zostało wypowiedziane ze strony Blipowiczów – na wszystko można znaleźć spokojną odpowiedź, wyważyć słowa i pamiętać, że nawet jeśli ZUS już ma kiepską markę, to nieumiejętną współpracą z Internautami można ją bardziej pogorszyć.
Czytając całość pomyślałam, że dobrą szkołą dla osób prowadzących firmowe blipy, twittery i inne konta w platformach społecznościowych, byłyby niektóre (!) tzw. babskie fora, gdzie nie brak punktów zapalnych, gdzie czasem wybór to nie ugryzienie się w język, ale opowiedzenie się po stronie określonej frakcji i takie wypowiedzi, które po zakończeniu „wojny” nadal pozwolą na aktywne korzystanie z danego forum. Po kilku miesiącach (albo tygodniach – w zależności jak się trafi) takiej praktyki, niemal dyplomatycznej, nie ma złych dyskusji, czasem tylko na niektóre wypowiedzi odpowiada się po 5 minutach, zamiast po 2…[:en]
Całość dyskusji warto prześledzić nie ze względu na jej merytorykę (bo tej właściwe nie ma), ale ze względu na to, by zobaczyć rosnące emocje (z tego względu należy się najpierw przeklikać przez 20 stron archiwum na kokpicie użytkownika ^zus – czytanie od końca nie pokaże wielu zależności). Nierzadko zdarzało mi się już obserwować rosnącą temperaturę w dyskusjach na forach, ale wówczas najczęściej naprzeciw siebie stoją użytkownicy A i B – reprezentujący tylko siebie, nieraz anonimowi. I pracujący tylko na swoją markę, a nie pracodawcy, czy klienta…
Nie wiem od czego zaczęła się dyskusja, bo wypowiedź rzecznika ZUS, która ją pozornie zaczyna, do czegoś się odnosi (podejrzewam jakiś prywatny blip), niemniej nie ma to większego znaczenia. Natomiast ma znaczenie ton niektórych odpowiedzi, które natychmiast były punktowane nie tylko przez rozmówców, ale także przez licznych obserwatorów wymiany zdań (i puszczane dalej w świat z odpowiednim komentarzem). Z przykrością stwierdzam, że choć niektórzy rozmówcy prowokowali do określonych reakcji, to sformułowania typu "Widzę, że lubi się pan zadowalać plotkami, zamiast spróbować zdobyć rzetelną wiedzę na temat systemu ubezpieczeniowego", czy też "System jest znacznie bardziej skomplikowany, niż jest to w stanie pojąć większość tzw. internetowych publicystów" były po prostu zaproszeniem do mini-socialkryzysu. Nieważne, co zostało wypowiedziane ze strony Blipowiczów – na wszystko można znaleźć spokojną odpowiedź, wyważyć słowa i pamiętać, że nawet jeśli ZUS już ma kiepską markę, to nieumiejętną współpracą z Internautami można ją bardziej pogorszyć.
Czytając całość pomyślałam, że dobrą szkołą dla osób prowadzących firmowe blipy, twittery i inne konta w platformach społecznościowych, byłyby niektóre (!) tzw. babskie fora, gdzie nie brak punktów zapalnych, gdzie czasem wybór to nie ugryzienie się w język, ale opowiedzenie się po stronie określonej frakcji i takie wypowiedzi, które po zakończeniu "wojny" nadal pozwolą na aktywne korzystanie z danego forum. Po kilku miesiącach (albo tygodniach – w zależności jak się trafi) takiej praktyki, niemal dyplomatycznej, nie ma złych dyskusji, czasem tylko na niektóre wypowiedzi odpowiada się po 5 minutach, zamiast po 2…
[:]